czwartek, 30 sierpnia 2012

To już koniec!

Saphira uniosła głowę i ryknęła rozpaczliwie. Eragon pogłaskał ją po łapie.
Spokojnie- szepnął, próbując udawać spokojnego, bo w rzeczywistości też był przerażony.- Jeszcze nie wszystko stracone.  Może spróbujesz jeszcze raz?
Nie, Eragonie, ty nic nie rozumiesz!-ryknęła smoczyca.- To już koniec! Wszystko stracone... Murtagh i Cierń zginą, zostawiliśmy ich na łasce Galbatorixa. Obiecaliśmy wrócić, ale bez odpowiedniej broni i tak im nie pomożemy... A Arya, Roran, Vanilor i pisklaki? Kiedy Zaprzysiężeni skończą ze stałym lądem Alagaesii przylecą tutaj. Nigdzie nie jest bezpiecznie!
Powietrze rozdarł kolejny ryk.
Może ja spróbuję użyć magii? Ty możesz zionąć ogniem...
Nie, mój mały. To zadanie mogę wykonać tylko ja i zawiodłam. Jesteś na mnie zły?
Oczywiście, że nie!- Eragon cisnął miecz na podłogę. Klinga zabrzęczała głucho.- Na pewno jest jakiś inny sposób. Za dużo w życiu przeszliśmy, Saphiro,żeby teraz się poddawać. Jeśli nie my, to kto uratuje Alagaesię? Arya, Lila, Arthur? Nie poddawaj się.
Eragon przesłał smoczycy falę uczuć, w większości smutnych, takich jak śmierć Broma czy Oromisa. A na koniec wspomnienie walki z Galbatorixem sprzed prawie 30 lat.
Smoczyca syknęła wściekle i zionęła ogniem. Ale ten ogień był inny niż zwykle. Miał barwę białą i przypominał bardziej mgiełkę.
Miecz leżący na ziemi uniósł się i zawisł przed Eragonem. Chłopak wyciągnął rękę, ale nim dotknął broni spojrzał na Saphirę. Ona lekko skinęła głową. Jeździec wziął broń w dłoń i nagle poczuł coś podobnego do tego, gdy dawno temu dotknął pisklęcia szafirowego smoka. Zemdlał, czując okropny ból. Smoczyca chciała chociaż część tego wziąć na siebie, ale nie mogła się do niego przebić. Teraz miał zablokowany umysł, barierę nie do ominięcia, choć w ogóle tego nie chciał.
Teraz twoja broń ma inne imię niż wcześniej- oznajmił Bid'daum.- Musisz je odkryć. Postaraj się, Eragonie, to jedyne, na czym musisz się skupić. Potem ten miecz będzie równie dobrym ochroniarzem jak Saphira. Gdy wymówisz jego imię i wydasz mu polecenie. W razie potrzeby będzie mógł przylecieć do ciebie, a nawet samodzielnie walczyć walczyć. Ale teraz możesz nim zabić nawet niezniszczalnego lub ducha. Pilnuj tego miecza i nie dawaj go nikomu. I tak on będzie słuchał tylko ciebie, a broń jest potężniejsza niż ci się zdaje...
Głos zniknął, a Eragon się ocknął i zobaczył zatroskaną Saphirę. Powiedział jej wszystko co usłyszał.
No to ruszamy zwyciężyć- oznajmiła dumnie Saphira.
-----------------------
Rozdział wyszedł mi trochę krótki, bardzo krótki... To chyba najkrótszy rozdział jaki napisałam w życiu, ale przez wakacje nie miałam za bardzo czasu pisać. Od dwóch miesięcy nie dodałam nowej notki, a nie chciałam, żebyście zbytnio nie musieli czekać. Po prostu mam obowiązki względem drugiego, nowego bloga, którego piszę razem z przyjaciółką, zresztą zapraszam na niego KLIK. Nie jest związany z fantastyką, ale mamy całkiem niezłą ilość wejść. ;) A następną notkę dudaj dodam wkrótce.