sobota, 7 stycznia 2012

Wyznanie Aryi.

Eragon i Saphira wracali do domu na wyspie Vroengard. Choć musieli pokonać taką samą drogę jaką pokonał Eragon to teraz było przyjemniej. Smoczyca mknęła pośród chmur, a cały czas w powietrzu zleciał im na rozmowie. Drogę, którą wcześniej Eragon szedł dwa miesiące, smoczycy zajęła tydzień. Przez ten czas Jeździec zdążył się trochę ogarnąć. Umył się i najadł do syta, a na grzbiecie przyjaciółki mógł wypocząć.
Pod domem Eragon zjechał z boku Saphiry.
-Arya!!!- krzyknął.
Bo oczywiście najpierw polecieli do swojego domu.
Elfka wyszła na zewnątrz. Spojrzała na swojego męża i jego smoczycę jakby byli duchami. Wreszcie zdobyła się na to, by cicho powiedzieć:
-Eragon? Saphira?
Arya skoczyła Eragonowi w ramiona i ściskali się dopóki Saphira cichym warkotem nie dała im znać, że wystarczy. Wtedy elfka podeszła również do niej i pogładziła łuski na boku smoczycy.
Witaj wśród żywych, Saphiro- powiedziała w myślach.
Miło cię znów widzieć, Aryo- odparła smoczyca.- Wybacz, ale jeszcze na chwilę musimy odejść. Eragon na pewno chce się zobaczyć z kuzynem.
- Jasne- powiedział Eragon, śmiejąc się- A tak na prawdę to Saphira chce się zobaczyć z Vanilorem.
Nie prawda!- warknęła Saphira.
Eragon to przemilczał, pozwalając Saphirze mieć ostatnie słowo.
Dosiadł jej i polecieli w stronę domu Rorana. Pod domem leżał zwinięty w kłębek Vanilor. Na ich widok z zagłuszającym rykiem skoczył w powietrze. Przed dom wybiegli Roran z Katriną. Eragon zszedł z Saphiry, by przywitać się z kuzynem i jego żoną, a smoki wystrzeliły w górę, latając razem.
Gdy Jeździec i smoczyca wrócili do domu leżał tam złoty smok sięgający Saphirze do boku (czyli był niecałe dwa razy większy od Eragona). Chłopak przyglądał mu się z zaciekawieniem.
-Czyżbyś nie poznawał Opheili, kochanie?- spytała Arya i poklepała złotą smoczycę po nodze.- W sumie trudno się dziwić. Gdy wyruszyłeś w drogę ona miała dopiero nieco ponad tydzień.
-Opheila, oczywiście- odrzekł Eragon sennie.
- Ależ ze mnie ignorantka. Przecież ty jesteś śmiertelnie zmęczony. Saphira też. Zapraszam do łóżka, mój drogi.
Eragon się uśmiechnął.

*          *          *          *          *

Obudź się mój mały- powiedziała Saphira.- Eragonie, wstawaj!!!
Smoczyca ryknęła i chłopak zerwał się na równe nogi dobywając leżącego obok łóżka Brisingra.
Rozejrzał się, ale zobaczył tylko łeb Saphiry wepchnięty na siłę przez drzwi. Nawet Arya zniknęła.
Co się stało?- spytał zaspany.
Macie gości. Arya zeszła na dół, a ja podjęłam się ciebie obudzić chociaż nie było łatwo, bo jak ty zaśniesz to choćby się dom zawalił to byś nie zauważył. Nawet sen na jawie masz za mocny...
Starczy, Saphiro.
Wyszedł z sypialni i skierował się do salonu, bo tam zawsze przyjmowali gości. Smoczyca nie mieściła się w korytarzu, więc musiała wylecieć na zewnątrz i patrzeć przez okno.
W salonie na kanapie siedział Murtagh.
-Witaj, bracie- powitał go Eragon.- Co ty tu robisz?
-Byłem w okolicy- odparł Murtagh- i pomyślałem, że zobaczę, co u ciebie.
-W porządku. Ostatnio mieliśmy małe... komplikacje i dopiero wczoraj wróciłem do domu. A gdzie Cierń?
Murtagh się zaśmiał.
-Zgaduję, że w tej chwili flirtuje z Saphirą. Nie może się pogodzić z tym, że ona go odrzuciła.
I nie żałuję- wtrąciła Saphira dokładnie przysłuchując się rozmowie i opychając rozbrykanego Ciernia.
- Masz gdzie spać, Murtaghu?- spytała Arya.- Jeśli nie to ty i Cierń możecie u nas przenocować.
Murtagh wstał przyzywając myślami swojego smoka.
- Dziękuję, ale nie. Właściwie czas już na mnie. Może jeszcze kiedyś was odwiedzę.
Cierń podleciał pod okno i Jeździec zręcznie wskoczył mu na grzbiet, a potem razem odlecieli.
-No, kochanie- powiedział Eragon do Aryi.- Masz jakieś plany na popołudnie...
... czy dasz się zaprosić na wycieczkę z nami i Opheilą?- Saphira dokończyła jego myśl.
- Myślę, że się zgodzę- odparła Arya.- Ale... Muszę ci o czymś powiedzieć. Ja... jestem w ciąży.
Eragon na chwilę zamarł. Saphira była niemniej zdziwiona. Aż w końcu wciąż oszołomiony Eragon  zmusił się do lekkiego uśmiechu i objął ją.
-Wspaniale, kotku. To się stało dziś w nocy?
-Nie- odpowiedziała Arya.- To było jeszcze przed tym nim Morzan nas porwał. Jestem w trzecim miesiącu.
 U elfów ciąża wygląda inaczej niż u ludzi. Elfka może rzucić na siebie czar tak, by nawet w ósmym miesiącu nie było widać brzucha. Dlatego Eragon nawet się nie domyślał, co ukrywa jego żona.
- No to idź nas spakować, Aryo- rzekł Eragon- a ja przygotuje smoki. Muszę porozmawiać z Saphirą.
Arya poszła zabrać kilka najpotrzebniejszych rzeczy, a Eragon w tym czasie siodłał Saphirę.
Nie wyglądasz na szczęśliwego, mój mały- zauważyła smoczyca.
Tak. Już widzę, co będzie tematem rozmów wszystkich przez kolejne dziesięć lat: Eragon- najpotężniejsza osoba w Alagaesii, Cieniobójca, przyjaciel wszystkich ras w tej krainie, królobójca, Smoczy Jeździec złączony z Saphirą Jasnołuską- ojcem.
Ale nie tylko o to chodzi, prawda?
Boję się, Saphiro. Nie, nie o siebie, ale o dziecko. Ja potrafię sam o siebie zadbać. Arya i Roran, czy ty i Vanilor też umieliście się obronić, a mimo to Morzan was złapał. A co gdyby nasi wrogowie porwali dziecko i zmusili mnie do posłuszeństwa, grożąc, że je zabiją? A jeśli skrzywdziliby je, żeby mnie zranić?
Och, mój mały, ile razy ci powtarzałam, byś nie trapił się tym co MOŻE się KIEDYŚ wydarzyć? Liczy się tylko to, co jest tutaj i teraz. A ty nie jesteś sam. Masz mnie i wielu naszych przyjaciół. W razie potrzeby wspomożemy cię nawet kosztem własnego życia.
Lepiej ty się już dla mnie nie poświęcaj- na wargach Eragona zatańczył lekki uśmieszek.- Już jedno takie twoje poświęcenie ledwo przeżyłem.
Oboje się zaśmiali, a potem w ciszy Eragon osiodłał jeszcze Opheilę. Potem przyszła Arya z pakunkiem zawierającym trochę owoców i wodę.
Dwa smoki wzbiły się w niebo tańcząc ze sobą w chmurach.
Juuhuuuuuuu!!!- krzyknęła Opheila z radosnym rykiem.
Arya dosiadała jej jeszcze przed powrotem Eragona, ale wtedy to nie było to samo, co teraz. Smutek i żal Aryi po utracie ukochanego udzielały jej się, więc lot nie cieszył jej wcale. Teraz mogła szaleć do woli razem z matką i ich dwunożnymi przyjaciółmi.
Saphira też ryknęła głośno, a ich połączone ryki brzmiały wśród ciszy.
Eragon przemyślał sobie w pełni słowa Saphiry.
Masz rację- stwierdził, gdy ryk na chwilę ustał.- Nie ważne co stanie się jutro. Dziś jestem szczęśliwy razem z tobą i to jest najważniejsze.
Zmądrzałeś- odpowiedziała.- Kiedyś zadręczałbyś się tym cały czas,  ale teraz nie. Takim właśnie bądź. A nasze życie nie jest już takie jak dawniej. Teraz mamy rodziny i nie musimy drżeć na każdym kroku przed naszymi wrogami. Tera żadnych nie mamy.
Nie. Ale pamiętaj o Krypcie Dusz. Nie zdziwiłbym się nawet jakby zaraz stanął przed nami Galbatorix. Ciekawe, co byś zrobiła?
Ha! Nie miałby z nami szans!
Potem cała czwórka znów wróciła do domu. Wszyscy byli szczęśliwi, ale i zmęczeni. Smoki nie miały ochoty wlatywać nawet na górę do swoich łóżek (takich jak w Ellesmerze w domu na drzewie, gdzie mieszkali kiedyś Eragon i Saphira) i zasnęły na trawie na zewnątrz. A Eragon i Saphira z trudem wczołgali się do łóżka.

1 komentarz:

  1. Hmm fajne :) ale trochę dziwne że Aria może ukrywać ciąże bo gdzie wtedy się mieści dziecko ?

    OdpowiedzUsuń