Arthur i Lili siedzieli na trawie przed domem. Mieli wreszcie okazję porozmawiać w cztery oczy. Rodzice i smoki siedzieli w domu. Jednak nie rozmawiali zbyt długo, gdy podszedł do nich Carsaab. Chłopak wyciągnął rękę do zaskoczonej elfki i pomógł jej wstać.
-Czyżbyś zapomniała, że byliśmy na dzisiaj umówieni?- spytał z rozbawieniem.
-Oj, trochę... Carsaabie, poznaj mojego brata Arthura- wskazała elfa wciąż siedzącego na trawie.- Arthurze, to mój... przyjaciel Carsaab. Wybacz, ale najwyżej skończymy naszą rozmowę popołudniu. Teraz idziemy na plażę.
-Jasne- mruknął Arthur.
Przed domem wylądowała Amethis i Lila z Carsaabem ją dosiedli, zostawiając Arthura samego.
Po chwili podszedł do niego Eragon.
-Widzę, że twoja siostra znalazła sobie inne towarzystwo- powiedział z uśmiechem- A nie masz ochoty na przejażdżkę?
-A niby gdzie?- Arthur wstał z ziemi.
Zobaczysz- z nieba opadła Saphira.
Elf wdrapał się na grzbiet smoczycy, a po nim to samo zrobił Eragon.
Ostatnim razem- powiedziała Saphira w locie- gdy stanąłeś przed smoczymi jajami wykluło się tylko jedno i to w dodatku nie dla ciebie. Ale zauważyliśmy, że być może smoczek nie był jeszcze gotowy, by się wykluć. Od tamtej pory przed jajem stawało mnóstwo osób, ale pisklak wszystkich odrzucił. Więc ty spróbujesz jeszcze raz. Jesteś z rodziny jeźdźców, więc niedopuszczalne jest, byś sam nim nie był.
-A co- spytał Arthur, jeśli smoczek i tym razem się nie wykluje?
-Nie martw się- odparł Eragon.- Będą inne.
Nie bardzo pocieszyło to Arthura, ale przez resztę drogi siedział cicho.
Smoczyca wylądowała przy skale, w której ukryte było jajo.
Arthur szybko zszedł na ziemię i nie czekając na nikogo. Wziął jajo w ręce i spojrzał nań błagalnie.
-Tym razem się wyklujesz, malutki?- spytał.
Jajo nawet nie drgnęło, ale Arthur wiedział, że musi dać czas pisklakowi.
Zostaniemy tu z tobą- oznajmiła Saphira- dopóki pisklak się nie wykluje, ale najpóźniej za dwa dni wracamy do domu.
On skinął głową nie odrywając wzroku od brązowej skorupki jaja.
-Gdybym tamtego pamiętnego dnia- szepnął- wygrał walkę z Lili i dotknął Amethis, byłbym teraz Jeźdźcem, ale też najnieszczęśliwszym Jeźdźcem na świecie, bo wiedziałem, że ona się wykluła dla Lili. Nie, jednak dobrze, że Amethis złączyła się z Lilką.
Położył jajo na ziemi i podszedł do Saphiry.
-Wiedziałaś o naszym sekrecie, Saphiro. Przepraszam cię...
Arthurze...
-Tak, wiem, że możesz być zła, ale ja...
Arthurze, patrz!
Chłopak odwrócił się podążając za wzrokiem Saphiry i zobaczył, że jajo się porusza. Patrzył na nie w niemym zachwycie (w końcu wcześniej nie widział wykluwania się smoka, Amethis już stała na ziemi,gdy ujrzał ją po raz pierwszy). A powietrze rozdarł pisk. I jeszcze jeden... Po chwili skorupka całkiem pękła, a z jaja wyskoczył mały, brązowy smoczek.
Arthur wyciągnął rękę w stronę pisklaka, ale zaraz cofnął ją. Spojrzał na ojca w poszukiwaniu wskazówek, co ma robić.
-No dalej- zachęcił go Eragon.- Dotknij pisklaka.
Elf jeszcze chwilę się wahał. W końcu szybko wyciągnął rękę i musnął palcami główkę smoczka. W chwili, gdy jego skóra zetknęła się z łuskami pisklaka, Arthur poczuł się, jakby krew w żyłach mu zapłonęła. Nie mógł oddychać, a wzrok spowił mu mrok. Dopiero po minucie, która dla elfa była całymi godzinami, odprężył się i odetchnął. Czuł się teraz tak dziwnie... Był pół elfem, więc mógł posługiwać się magią i rozmawiać w myślach prawie tak dobrze jak elf czystej krwi bądź Jeździec. Jednak zawsze sprawiało mu to trochę kłopotów. Teraz, gdy naprawdę stał się Jeźdźcem i jego największe marzenie się spełniło, sam nie wiedział, co ma o tym myśleć. W głowie mu szumiało, a smoczek, choć taki młody, przeglądał jego myśli jak strony ksiąg.
Gratuluję- powiedziała Saphira dumnie.- Trzeci z członków rodziny Eragona złączyło się więzią Jeźdźca, z kolejnym moim pisklakiem. Opheila, Amethis i... Nie myślisz, żeby twojemu smokowi nadać jakieś stosowne imię? Nazwij go jak chcesz, ale smoczek powinien nosić imię po wspaniałym smoku. Wejrzyj w swoje wspomnienia dotyczące różnych smoczych opowieści i coś wybierz. Mogę ci pomóc, jeśli nie masz pomysłu...
-Wybacz, Saphiro, ale nie skorzystam z twojej pomocy. Właściwie to ja wybrałem odpowiednie imię jeszcze zanim tu dotarliśmy. Dzisiaj Lili opowiedziała mi o tym całym Carsaabie. Powiedziała, że był Jeźdźcem. Żal mi było tego młodego smoka. I to jego imieniem nazwę mojego smoczka, choć on nie skończy tak, jak jego imiennik. Mój malutki- Arthur zwrócił się do pisklaka- nazywam cię Irollan.
-Wspaniałe imię- stwierdził Eragon, chociaż mi Lili o nim nie opowiadała.
Znów dosiedli Saphirę, tym razem siedzieli na niej we troje (Eragon, Arthur i Irollan). Po drodze Arthur powtórzył ojcu i Saphirze to, czego dowiedział się o smoku Carsaaba od Liliany. A elfka już wróciła z randki. Bardzo podobał jej się mały smoczek Irollan, ale nie tak, jak jej własna smoczyca.
Jest piękny- powiedziała Lili do Amethis- ale nie tak jak ty. Twoje ametystowe łuski w wolnej walce mogą konkurować jedynie z szafirem Saphiry, ale ty mi się bardziej podobasz.
Oczywiście- skwitowała Amethis.- Ja też wolę ciebie od Arthura. I pomyśleć, że naprawdę tak niewiele brakowało, by to on został moim Jeźdźcem. Miałam wielkie szczęście, że byłaś szybsza od niego...
Liliana zamiast słowami odpowiedziała jej lekkim uśmiechem. Chciała teraz w ciszy cieszyć się jej towarzystwem...
Następny post (Czas Bliżej Nieokreślony):,,W Carvahall"
Następny post (Czas Bliżej Nieokreślony):,,W Carvahall"
_________________________________________________
Przepraszam, że ten rozdział był trochę za krótki, ale nie miałam ani pomysłu, ani ochoty na rozwijanie go. Postaram się, by następny był dłuższy. ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz