sobota, 11 lutego 2012

Odzyskać Amethis

Rano, gdy Eragon z Aryą poszli na spacer, a Arthur i Amethis latali w towarzystwie Opheili, Lili poszła do Saphiry. Tylko one dwie zostały w domu. Smoczyca leżała na swoim posłaniu. Nie spała, ale ignorowała wszystko, co działo się dookoła. Dopiero, kiedy wyczuła elfkę, uniosła głowę i spojrzała jej prosto w oczy.
 Ach, to ty...- mruknęła Saphira.- Czego chcesz?
-Saphiro...- Lili się zawahała, ale po chwili namysłu kontynuowała.- Pamiętasz naszą wczorajszą wycieczkę?
Jakże mogłabym zapomnieć? Smoki mają lepszą pamięć niż dwunogi: ludzie i elfy. Ale jeśli chcesz mnie zanudzać swoimi wspomnieniami, czy coś w tym rodzaju, to lepiej idź już.
Lili nie wiedziała, co robić dalej. Wiedziała, że z tonu jakim mówiła Saphira i jej zachowania wynika, iż łatwo może się zezłościć, ale należało spróbować.
- Rozmawiałam z Amethis. Było  tak, jak mówiłaś. Amethis stwierdziła, że nie kocha Arthura, tak, jak powinna kochać swego Jeźdźca. A za to mnie wzięła za swoją najlepszą przyjaciółkę. Potem przez dość dużo czasu rozmyślałam nad tym, co mówiłaś. Jeszcze nie jest za późno, bym mogła być Smoczy Jeźdźcem.
Saphira ziewnęła. Jej wielkie szczęki złączyły ze sobą sufit i podłogę.
Czemu mi to mówisz, Lili?
-Bo potrzebuję twojej pomocy. No bo... W jaskini Arthur uwierzył mi na słowo. Wiedział, że go nie wydam, bo boję się o pisklaka. Ale potem, widząc moje wahanie, gdy Amethis dorastała, zapewne stwierdził, że mogę nie wytrzymać i wszystko powiedzieć rodzicom. Wówczas kazał mi złożyć przysięgę w pradawnej mowie. Przysięgłam mu, że ani Amethis, ani rodzice czy smoki, nie poznają prawdy. Ty o tym wiedziałaś, więc dlatego mogę teraz z tobą o tym rozmawiać bez ograniczeń.
Ale czego ode mnie oczekujesz?
-Chciałabym, żebyś powiedziała prawdę rodzicom i Amethis. Możesz to zrobić?
Smoczyca zawarczała, ale dopiero po chwili Lili zrozumiała, że to jest chichot.
Jak?-Saphira starała się pohamować rozbawienie.- Przyrzekłam milczeć. Zapomniałaś, jak mnie do tego zmusiłaś?

Elfka istotnie zapomniała, ale zaraz przyszedł jej do głowy dobry pomysł.
-Zwalniam cię z obietnicy, Saphiro- rzekła w pradawnej mowie.- Czy to wystarczy?
To się dopiero okaże. Myślę, że nie będzie z tym problemu. Och... Eragon wrócił. Ale nie czas teraz na tak druzgocące wyznania. Później im powiem, a teraz się przywitam.
Smoczyca wyskoczyła ze swojego legowiska na zewnątrz. Ciasną spiralą obleciała dom, lądując obok Eragona i Aryi.

*          *          *

Przy obiedzie Arthur był cały w skowronkach. Radośnie opowiadał Eragonowi o jego locie na Amethis.
-Ona jest cudowna!- zawołał radośnie.- Zanurkowała do morza, chodziła po dnie. Widzieliśmy węża morskiego i...
-Masz na myśli Nidhwala?!-Eragon wyglądał na przerażonego.
-Może, ale co w tym...
-Arthurze, mnie i Saphirę kiedyś omal nie pożarł jeden z nich. Powinieneś bardziej uważać. I dziwię się, że Amethis tak strasznie cię naraziła. Smok powinien być gotów oddać życie za swojego Jeźdźca...
Czas działać- oznajmiła Saphira do Lili.
Smoczyca ryknęła, zagłuszając dalsze słowa Eragona. Ponieważ wszyscy jedli zawsze na zewnątrz, by smoki mogły im towarzyszyć, teraz każdy patrzył na Saphirę. Smoczyca przeszła przez środek jak kot. Dumnie unosiła ogon i głowę, stąpała z majestatem.
Wybaczcie- powiedziała- ale zaszło pewne nieporozumienie. To nie Arthur jest Jeźdźcem Amethis.
To słowa zawisły w powietrzu.
Nie?- spytała Amethis, ale radość promieniowała z niej bardziej niż zdziwienie, czy złość, że ją oszukano.
Nie.
A więc kto?- wtrąciła Opheila.
Lili oczywiście- wszyscy spojrzeli zaskoczeni na elfkę, a smoczyca mówiła dalej.- Dziwi was to? Amethis wykluła się dla Liliany, ale miała problem. Znalazła się w niewłaściwym miejscu i czasie. Arthur, będący w pobliżu, był zbyt zdeterminowany, by odpuścić szansy bycia Jeźdźcem. Ale Lili miała lepszy refleks i szybko dotknęła smoczycę. Niestety potem pojawiły się komplikacje. Zresztą, co ja wam będę opowiadać? Patrzcie.
Smoczyca pokazała im wspomnienie z owego dnia, wszystko, co widziała, patrząc oczami elfki. Potem wyjaśniła im skąd ma to wspomnienie.
Eragon rozgniewał się wiedząc o oszustwie jego dzieci. Arthurowi kazał natychmiast iść do swojego pokoju i nie wychodzić z niego do odwołania. Złość na córkę szybko mu minęła. Pamiętał, co on sam zrobił, by chronić Saphirę. Nie ukarał więc jej, ale powiedział, że od jutra zacznie swoje szkolenie, a będzie ono dość rygorystyczne, bo mają dużo do nadrobienie.
Potem wszyscy poszli do domu, a na zewnątrz zostały tylko Lili i Amethis. Elfka siedziała na ziemi, opierając się o ciepły brzuch smoczycy.
Wiedziałam. Wiedziałam, że to ty jesteś moim Jeźdźcem!- rzekła smoczyca ukontentowana.

2 komentarze: